27 lipca ( Sobota ) o 16.15 zapakowaliśmy się do campowego vana i ruszyliśmy w przeszło godzinną podróż do Albany.
Z uwagi na krętą drogę zawsze siadam z przodu, stąd brak mojej osoby na zdjęciach :)
Kolejnymi dwoma samochodami wyruszyli min. nasi campowi dyrektorzy : Billy, Lesley i Al zabierając ze sobą kilka innych osób min. z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Kolumbii. Na uroczystą kolację zaproszone zostały tylko osoby nie pochodzące z USA. Poza naszą 6 z kuchni, towarzyszyli nam również Katarina, Johnny i Balazs oraz jedna osoba z biura - Laura ( UK ), troje wychowawców - Leen ( Chiny ) Pablo ( Hiszpania ) i Sebastian ( Kolumbia ), a także Marcos i Delia ( Hiszpania ), którzy są tzw. adventure czyli większość czasu spędzają w górach :) Po ponad godzinnej podróży dotarliśmy do stolicy stanu NY - Albany. Jest to największe miasto w naszej okolicy, podobno urokliwe aczkolwiek nie było nam dane zagościć w nim dłużej. Ok 6.15 państwo Buchanan przywitali nas w swojej rezydencji. Byliśmy bardzo podekscytowani, a przede wszystkim pod ogromnym wrażeniem, bowiem zarówno dom jak i ogród wyglądały przepięknie. Na powitanie dostaliśmy kieliszek szampana i przystawki ( krewetki, chipsy itd ) Kolejno gospodarz zaprosił nas na krótką wycieczkę po ogrodzie. Widoki zachwycały, ponieważ rezydencja położona jest w pięknej okolicy, nad rzeką Hudson.
Kolejno zostaliśmy zaproszeni na uroczysty obiad i deser :)
Łosoś ! Pierwszy raz od 2 miesięcy prawdziwa rybka :)
z Trudy i Noah
Wieczór podsumowaliśmy w salonie. Była to chwila dla nas. Każdy z nas przedstawiał się, mówił kilka słów o sobie oraz o swoim kraju. Niektórzy zdecydowali się pokazać więcej i tak Leen grała na fortepianie, Hiszpanie śpiewali a Farhad tańczył :) Gospodarze byli zachwyceni !
Szczególnie wszyscy byli zadowoleni z tańca Farhada, ponieważ był to lokalny taniec prosto z Azerbejdżanu i nikt wcześniej czegoś podobnego nie widział :)
Patrycja z naszymi dyrektorami : Al ( dyrektor ) i Billy ( camp dyrektor )
Szczęśliwi i podekscytowani ok. północy wróciliśmy na camp :)
Ostatnio zaplanowaliśmy już nieco naszą podróż. Zmieniliśmy plany i na campie zostajemy tylko do 6 września, zaś 7.09 wyruszamy na podbój Nowego Jorku. Spędzimy tam trzy dni, żeby 10 września wylecieć do Las Vegas ! :) Już nie mogę się doczekać !
Buziaki :)
Powtarzam się z tym 10 września :) ale ci zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuń