W końcu nadszedł ten dzień. Już jutro o 7.25 wylatuję z Warszawy do Stanów :)
Ciężko było mi się rozstać z moim dotychczasowym życiem. Pożegnań nie było końca, a zaczęły się już dwa tygodnie przed wyjazdem. Szkoda mi było także mojego kochanego psa, z którym jestem bardzo związana. Wakacje spędzi głównie z moim bratem, także jestem zupełnie spokojna iż jest w doskonałych rękach :)
Ku mojemu zdziwieniu pakowanie poszło mi całkiem sprawnie :) Skorzystałam z moich worków próżniowych. Do walizki zapakowałam chyba wszystko to co wymieniłam w poście o niezbędniku podróżnika. Taką przynajmniej mam nadzieję :)
Zadowolona ze sprawnego pakowania udałam się wraz z moją walizką na wagę. Oczywiście, można było się tego spodziewać, walizka ważyła kilka kilogramów za dużo. Pewna, że wyrzuciłam z niej już wszystko co niepotrzebne znów ją zważyłam. Tym razem 1 kg ponad normę. Zrezygnowałam więc z odżywki do włosów, a kilka bluzek przełożyłam do podręcznego. Dostałam kilka pytań odnośnie mojego bagażu podręcznego. Jest to sportowa torba z Pumy, niezbyt wielka, zazwyczaj ważyła ok. 5 kg. A dokładniej, wygląda tak:
Dodatkowo jako bagaż podręczny biorę jeszcze laptopa, poduszkę i aparat.
Rano zapakowałam rzeczy do samochodu, pożegnałam się z rodzinnym miasteczkiem i wyruszyłam w drogę do Wrocławia skąd odjadę prosto na lotnisko w Warszawie. Pech chciał, że moim samochodem - fordem fiestą zajechałam nie dalej jak 10 km. Przy wjeździe pod pierwszą górkę urwała mi się linka od gazu. Ostatnim susem zdążyłam zjechać na pobocze, a brat odholował mnie z powrotem pod dom. Na szczęście było stosunkowo wcześnie, więc bez problemu zdążyłam dojechać do Wrocławia. Przygoda z samochodem zestresowała mnie jeszcze bardziej. Niedługo potem okazało się, że i laptop odmówił mi posłuszeństwa i muszę go zabrać w takim stanie jakim jest. Mimo tego jestem nadal dobrej myśli, że kolejne etapy mojej podróży przebiegną bez przeszkód :) Jestem o tym przekonana! Najważniejsze to być dobrej myśli :)
O 7.25 wylatuję do Amsterdamu, stamtąd do Chicago, gdzie będę po 9 godzinach i 15 minutach. Niestety mój czas na przesiadkę to nieco ponad godzina, więc będę musiała się spieszyć :) Życzę wszystkim tym, którzy mają jeszcze lot przed sobą udanej podróży i mniej przeszkód niż te które spotkały mnie :)
Tak wyglądał mój bilet powrotny z zeszłego roku. Bilet, który drukujecie to tylko potwierdzenie rezerwacji, faktyczny dostaniecie przy odprawie.
W ostatniej chwili również znalazłam swój SS number czyli odpowiednik polskiego NIPu, który ci którzy lecą pierwszy raz będą mieli wyrabiany już w USA.
Wiele pytań pojawiło się również na temat I 94, który drukujecie wówczas gdy będziecie już w Stanach. Mój wyglądał tak:
Jeśli chodzi o dokumenty, które warto zabrać z Polski to przede wszystkim paszport + DS oraz dowód ubezpieczenia, bilet - potwierdzenie rezerwacji, plan dojazdu na camp, SEVIS. Ja posiadam też mapki lotnisk, żeby przyspieszyć swoją drogę podczas przesiadek :) Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam.
Tych mających jeszcze wyjazd przed sobą zapraszam do sprawdzenia, czy jesteście już w pełni gotowi i o niczym nie zapomnieliście TUTAJ.
Buziaki i do usłyszenia już w Stanach ! :)
Komentarze
Prześlij komentarz