Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

Happy Birthday Patrycja !

26 lipca obchodziliśmy 22 urodziny Patrycji !! Ciężko było mi cokolwiek zorganizować, ponieważ zazwyczaj spędzamy czas wspólnie, więc wygospodarowanie wolnego popołudnia na zrobienie tortu graniczyło z cudem ! Prawie się udało, pewna że Patrycja rozmawia z mamą, przy pomocy Stefanie przygotowałam wypasiony tort :) Niestety w ostatniej fazie przygotowań, Patrycja niespodziewanie pojawiła się w kuchni ! Zapytana co tutaj robię po pracy, odpowiedziałam " stoję sobie " :] Myślę, że domyśliła się co nie co, ale na szczęście spieszyła się na ćwiczenia. Udało się ! Tort gotowy, prezent kupiony. Jak to na Camp Chingachgook przystało Patrycja została podniesiona do góry 22 razy ! Prawie codziennie, na campie mamy co najmniej jedne urodziny, czasami dwa lub trzy. Zazwyczaj chłopcy podnoszą solenizanta 10 lub maksymalnie 13 razy, tutaj musieli się nieźle natrudzić :] Nie zapominajmy, że byliśmy w pracy :) W tym dniu były wyjątkowo dobre posiłki. Na śniadanie mieliśmy amerykańskie na

Po 4 tygodniach w lesie, w końcu trochę cywilizacji !

Pierwsze amerykańskie miasto zwiedzone  :) Wraz z Kamilem, Farhadem i Johnnym ( Cabrera - Zamudio ) spędziliśmy 2 dni w Bostonie. Niestety nie było nam dane zostać dłużej, ponieważ musieliśmy wracać do pracy. W piątek skończyliśmy pracę ok 3.00 i ruszyliśmy w drogę. Samochód mieliśmy genialny, ładnie się prezentował a i posiadał wszelkie gadżety. Za kierownicą posadziliśmy Kamila jako, że tylko on z naszej czwórki ma międzynarodowe prawo jazdy. Droga minęła nam miło i przyjemnie, aczkolwiek była to długa podróż ( prawie 5h ). W drodze powrotnej wybraliśmy krótszą trasę, której przejechanie zajęło nam zaledwie 3 godziny.  Późnym wieczorem przybyliśmy do wcześniej zabukowanego hotelu :  Był to jeden z najtańszych hoteli jaki znaleźliśmy, a znajdował się 20 km przed Bostonem, w Firmingham. Po drodze zatrzymaliśmy się w sklepie, aby zakupić potrzebny rzeczy do aktywnego celebrowania Farhada urodzin, które obchodził kilka dni wcześniej : 

Rosół ! :)

W ciągu ostatniego tygodnia mieliśmy dwie okazje do świętowania! Pierwsza z nich wypadła we wtorek. W poniedziałek rano dzieciaki wyruszyły w góry. Mieliśmy aż dwa dni spokoju! To było niesamowite. Cisza na campie, jedynie 30 osób zasiadających przy dwóch stołach podczas posiłków.Świetnie spędziliśmy również te dwa dni w pracy. Wszyscy byli odprężeni i spokojni. No rules today - nasze hasło przewodnie tych dni :) W poniedziałek po pracy pojechaliśmy do supermarketu. W Walmarcie mieliśmy zakupić wszystkie potrzebne rzeczy na wtorek, do przygotowania ..... polskiego obiadu. Nie tylko polskiego, bowiem  Farhad, Nora i Tailin przygotowywali posiłki ze swojego kraju. My zdecydowaliśmy się upichcić rosół, jajka faszerowane i warzywną sałatkę. Niestety nie wystarczyło nam czasu i możliwości, ale w zanadrzu mieliśmy również schabowe z mizerią oraz śledzie w occie. Z przykrością jednak stwierdziliśmy, że ukochane śledziki nie goszczą w amerykańskich sklepach. Z trudem znaleźliśmy także kostkę