Przejdź do głównej zawartości

Posty

Yes ! I'm alive! I mam bardzo wiele do opowiedzenia :)

Kochani ! Najwytrwalsi czytelnicy moi! Yes I'm alive - chciałabym Wam tylko przekazać, że żyję i mam się całkiem dobrze. Po kilku latach nieobecności, znów mieszkam w Polsce. Tak wiele uzbierało się przez te lata: historii, przygód, opowieści, opowiastek i legend, że naprawdę nie wiem od czego zacząć.  Po cichu tylko zdradzę, że przez ostatnie lata mieszkałam w USA, Kanadzie i Japonii, tak więc chyba jest o czym opowiadać :) Nie zabraknie historii o zepsutym samochodzie na Alasce,o pracy na farmie w Kanadzie, szoku kulturowym w Japonii czy wypadku motocyklowym na Filipinach oraz o poważnych jego konsekwencjach zdrowotnych. Będzie o wyborze ubezpieczenia, o tęsknocie za domem, o nauce języka angielskiego. Będzie o miłości i przyjaźni, ale też o strachu i cierpieniu. Co więcej!? Pisanie tego bloga ma swój cel. I to nie mały!  Był, jest i będzie przede wszystkim kopalnią wiedzy, a ja we własnej osobie, chce Wam służyć i pomagać w podejmowaniu decyzji podróżniczyc
Najnowsze posty

Chicago - the place to live.

Moi kochani, przepraszam Was za moją tymczasową nieobecność na blogu, ale jak zwykle spowodowane jest to wieloma czynnikami i wydarzeniami, które mają miejsce w moim życiu. Jak zawsze po krótkiej przerwie powracam z niezwykłą energią! Co więcej, te niezwykłe pokłady energii pochodzą z przygotowań do kolejnej podróży życia, która już niebawem :) Dzisiaj jednak powrócę do wydarzeń sprzed miesięcy, czyli szalonego wyjazdu do Chicago! Było już o pierwszych chwilach w tym cudownym mieście, o których możecie przeczytać pod linkiem  tutaj.  Co spotkało nas kolejnego dnia? Zapraszam! Krótko dla przypomnienia dodam, że do Chicago ruszyliśmy sporą, aczkolwiek zgraną grupą. Po krótkich, wieczornych rozmowach wspólnie doszliśmy do wniosku, aby poranek dnia drugiego spędzić osobno. Zgodnie z planem podzieliliśmy się na trzy grupy: ja,Aga, Piotr, Magda i Joanna wybraliśmy się do darmowego ZOO mieszczącego się ponad godzinę jazdy autobusem od naszego domu. Ciekawa makieta Chicago, kt

W najsłynniejszym wietrznym mieście, czyli w Chicago dnia pierwszego.

Witam wszystkich po trzech miesiącach pobytu w USA. Pisząc tego posta spokojnie odpoczywam sobie na Grand View plaży w promieniach wrześniowego słońca. Z przykrością muszę przyznać, że i tym razem wakacyjna przygoda dobiegła końca. Fakt, zostało mi jeszcze dokładnie 14 dni w otoczeniu tej amerykańskiej, dzikiej przyrody i krainie 10 tysięcy jezior, a jednak czas się powoli już żegnać. Na podsumowanie lata 2015 poświęcę na pewno jeszcze nie jeden post, tym razem jednak mam w planie mówić o czymś innym. W tym roku udało mi się zrealizować mój plan z poprzedniego lata, zwiedzenie Chicago ! Było to jedno z nielicznych, większych i popularnych miast, w których jeszcze nie byłam. Dodatkowo na mojej liście znajduje się jeszcze Seattle oraz Washington D.C. Mam nadzieję, że plany te zostaną kiedykolwiek zrealizowane, a tymczasem wyzwanie rzuciłam wietrznemu miastu! Miejsce to położone jest w stanie Illinois, nad jeziorem Michigan. Stanowi trzecie pod względem zaludnienia miasto w USA, zaraz p