Kilka dni temu wydostaliśmy się w końcu z lasu i wyruszyliśmy na zorganizowaną przez Alexa wycieczkę. Naszym celem było Minneapolis. Zapakowani do resortowego vana ruszyliśmy w trzygodzinną podróż. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze kilka postojów min. na jednej z amerykańskich stacji benzynowych, gdzie szybko, łatwo i tanio zaopatrzyliśmy się w pyszną kawę ( Holiday polecam ! )
Do Minneapolis dotarliśmy w porze lunchu. Nigdy wcześniej nie byłam w tym miejscu, więc jak zawsze kiedy odkrywam nowe zakątki, byłam pod wrażeniem :) Co więcej o tym mieście?
Jest to największe miasto w stanie Minnesota, nazywane również miastem jezior. Miejsce to zamieszkuje jedynie 400 tysięcy osób, mimo tego stanowi jedno z największych ośrodków gospodarczych zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. W porównaniu do miejsc odwiedzonych przeze miasto to wydało mi się spokojne, przyjazne i nie przypominające wielkich amerykańskich aglomeracji :)
Dzień w Minneapolis zaczęliśmy od lunchu przygotowanego dla nas przez Grand View.
W miejscowym parku rozkoszowaliśmy się pięknymi widokami i cudowną pogodą. Jak dobrze było zjeść lunch na łonie natury w samym środku miasta.
Ostatnie kilka godzin przed rozpoczęciem meczu poświęciliśmy na zwiedzanie centrum Minneapolis. Pod pewnym względem miasto to przypominało mi San Francisco. Niedługie uliczki, kilka wysokich budynków, spokojnie spacerujący ludzie. W porównaniu z Nowym Jorkiem czy Los Angeles okazała się to niespotykana oaza spokoju. Co więcej, tamtego dnia poczułam się dokładnie tak jak podczas mojej pierwszej, amerykańskiej wycieczki do miasta. Ponad dwa lata temu odbywałam swoją pierwszą krajoznawczą wyprawę do Bostonu ! Towarzyszyło mi wówczas ogromne podekscytowanie i ciekawość amerykańskiej cywilizacji :)
Więcej o tym w poście, do którego link tutaj KLIK.
Spokojnie krocząc ku centrum podziwialiśmy okoliczną naturę.
Dokładnie widać jak cywilizacja na nas dobrze wpływa. Mimo tego, że na Grand View mamy możliwość korzystania z wszystkich zapewnianych przez nich aktywności ( basen, kajaki, siatkówka, rowery ) to jednak z dnia na dzień coraz bardziej brakuje nam miejskiego życia. Momentami łapię się na tym jak tęsknie za przysłowiowym piwem ze znajomymi w lokalnym pubie lub wieczornym spacerem po wrocławskim rynku. Z uwagi na to każdy wyjazd po za miejsce pracy jest dla nas niezwykłym wydarzeniem! Wliczając w to również zwykłe wycieczki do sklepu :)
Korzystając z pięknej pogody odwiedziliśmy słynny w Minneapolis pub na dachu jednego z budynków, gdzie nasz pobyt w tym mieście uwieńczyliśmy typowo europejskim piwem :)
Przy okazji zapraszam również na emocjonujący wywiad z Piotrem, który w sposób niezwykle ekscytujący opowiada o życiu w Minneapolis !
Jeszcze tylko szybka przekąska w jednym z centrów handlowych i czas na główną atrakcję tego dnia - mecz Twinsów!!
Lunch zjedliśmy w miejscu o nazwie Pot Belly. Z tego miejsca pragnę polecić wszystkim podróżującym po USA to miejsce ze względu na różnorodność wyboru składu kanapek oraz niewielkie ceny. Miejsce to z jednej strony przypomina wszystkim znany Subway aczkolwiek ma w sobie coś przyjemnego i charakterystycznego co odróżnia je od zwykłej sieciówki. Dla wszystkich zainteresowanych podsyłam linka http://www.potbelly.com/. Na pewno łatwo znaleźć to miejsce w niejednym, większym amerykańskim mieście.
Po krótkim odpoczynku i naładowaniu akumulatorów ruszyliśmy na pierwszy w naszym życiu, oficjalny mecz baseballa. Mimo tego, że zasady gry nie były nam do końca znane byliśmy ogromnie podekscytowani samym wydarzeniem.
Kilka słów o stadionie Twinsów i drużynie, której kibicowaliśmy:
Ostatnie zdjęcie z Twinsami w tle. Po trzygodzinnym meczu ruszyliśmy w drogę powrotną na Grand View, gdzie znaleźliśmy się kilkanaście minut po północy. Dzień zaliczam do pomyślnych, a wspomnienia pragnę zatrzymać w gronie tych niezapomnianych, amerykańskich, nowych doświadczeń !
Do Minneapolis dotarliśmy w porze lunchu. Nigdy wcześniej nie byłam w tym miejscu, więc jak zawsze kiedy odkrywam nowe zakątki, byłam pod wrażeniem :) Co więcej o tym mieście?
Jest to największe miasto w stanie Minnesota, nazywane również miastem jezior. Miejsce to zamieszkuje jedynie 400 tysięcy osób, mimo tego stanowi jedno z największych ośrodków gospodarczych zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. W porównaniu do miejsc odwiedzonych przeze miasto to wydało mi się spokojne, przyjazne i nie przypominające wielkich amerykańskich aglomeracji :)
Dzień w Minneapolis zaczęliśmy od lunchu przygotowanego dla nas przez Grand View.
W miejscowym parku rozkoszowaliśmy się pięknymi widokami i cudowną pogodą. Jak dobrze było zjeść lunch na łonie natury w samym środku miasta.
Jest Fiji jest lans :)
Zmierzając w głąb parku, w którym się zatrzymaliśmy ujrzeliśmy ogromny pomnik - fontannę przypominający łyżkę z wisienką.
Zachwyceni pogodą i widokami postanowiliśmy to uwiecznić na kilkunastu zdjęciach, czego efekty poniżej :)
Z moją tegoroczną towarzyszką podróży, Joaśkuś :)
Piękności :)
Po krótkim odpoczynku w parku zdecydowaliśmy się na spacer po okolicy. Natrafiliśmy na ciekawe miejsce przypominające szklarnię, w samym środku której istniała ogromna, zbudowana ze szkła ryba!
Typowy, amerykański, szkolny autobus :)
Na zakończenie tej części zwiedzania udaliśmy się w okolicę Minneapolis Institute of Art. Niestety zabrakło nam czasu, aby wejść do środka. Zgodnie jednak stwierdziliśmy, że na kolejnych etapach naszej podróży będziemy mieli jeszcze okazje wstąpić do nie jednego muzeum. Warto wspomnieć, że wielkimi krokami zbliża się nasza wycieczka do Chicago, gdzie również planujemy kupić wejściówki min. do Muzeum of Art czy Natural History.
Więcej o tym w poście, do którego link tutaj KLIK.
Spokojnie krocząc ku centrum podziwialiśmy okoliczną naturę.
Prawdziwa turystka Sonita :D
A może na zakupy?
Wariacje z GoPro i najlepszą ekipą rodaków :)
Angelika, Joaśkuś, Sonia, Aga, Piotr i Asia!Dokładnie widać jak cywilizacja na nas dobrze wpływa. Mimo tego, że na Grand View mamy możliwość korzystania z wszystkich zapewnianych przez nich aktywności ( basen, kajaki, siatkówka, rowery ) to jednak z dnia na dzień coraz bardziej brakuje nam miejskiego życia. Momentami łapię się na tym jak tęsknie za przysłowiowym piwem ze znajomymi w lokalnym pubie lub wieczornym spacerem po wrocławskim rynku. Z uwagi na to każdy wyjazd po za miejsce pracy jest dla nas niezwykłym wydarzeniem! Wliczając w to również zwykłe wycieczki do sklepu :)
Korzystając z pięknej pogody odwiedziliśmy słynny w Minneapolis pub na dachu jednego z budynków, gdzie nasz pobyt w tym mieście uwieńczyliśmy typowo europejskim piwem :)
Przy okazji zapraszam również na emocjonujący wywiad z Piotrem, który w sposób niezwykle ekscytujący opowiada o życiu w Minneapolis !
Jeszcze tylko szybka przekąska w jednym z centrów handlowych i czas na główną atrakcję tego dnia - mecz Twinsów!!
Lunch zjedliśmy w miejscu o nazwie Pot Belly. Z tego miejsca pragnę polecić wszystkim podróżującym po USA to miejsce ze względu na różnorodność wyboru składu kanapek oraz niewielkie ceny. Miejsce to z jednej strony przypomina wszystkim znany Subway aczkolwiek ma w sobie coś przyjemnego i charakterystycznego co odróżnia je od zwykłej sieciówki. Dla wszystkich zainteresowanych podsyłam linka http://www.potbelly.com/. Na pewno łatwo znaleźć to miejsce w niejednym, większym amerykańskim mieście.
Po krótkim odpoczynku i naładowaniu akumulatorów ruszyliśmy na pierwszy w naszym życiu, oficjalny mecz baseballa. Mimo tego, że zasady gry nie były nam do końca znane byliśmy ogromnie podekscytowani samym wydarzeniem.
Kilka słów o stadionie Twinsów i drużynie, której kibicowaliśmy:
- Minnesota Twins to drużyna baseballowa grająca w centralnej dywizji American League.
- Klub powstał w 1894 roku w Kansas pod nazwą Kansas City Blues.
- Trzykrotny zwycięzca World Series.
- Mecze rozgrywa na stadionie baseballowym Target Field w Minneapolis, którego inauguracja przypadła na kwiecień 2010 roku, a koszt jego wybudowania wyniósł ponad 500 milionów dolarów. Co więcej, stadion ten jest w stanie pomieścić 40 000 osób.
Miejsce to wywarło na mnie duże wrażenie, aczkolwiek podczas swoich amerykańskich przygód miałam okazję podziwiać mecze na rozmaitych stadionach ( min. mecz koszykówki w Miami o którym tutaj KLIK ) Warto dodać, że amerykanie spędzają czas na meczach głównie w gronie rodziny lub przyjaciół, jedząc hot-dogi i popijając dziewięciodolarowe piwo.
Zasiedliśmy na jednych z najwyższych miejsc, z których mieliśmy niezwykły widok na cały stadion. Zafascynowani panoramą oglądaliśmy budynki niemal wyrastające ze stadionu. Ogromny obiekt sportowy w samym centrum miasta? Takie zjawiska tylko w USA!
Zdjęcia robione przy towarzyszącym, lekkim zmroku na dworze w efekcie wyglądają jak znaleziona w internecie tapeta. Nie! To nic innego jak stadion Twinsów w Minneapolis z nami oglądającymi mecz baseballa. Czy mogło być lepiej?
Tak kibicowaliśmy!
Co tam stadion, my z Asią ! :)
Z moją kochaną Angeliczką :)
Ostatnie zdjęcie z Twinsami w tle. Po trzygodzinnym meczu ruszyliśmy w drogę powrotną na Grand View, gdzie znaleźliśmy się kilkanaście minut po północy. Dzień zaliczam do pomyślnych, a wspomnienia pragnę zatrzymać w gronie tych niezapomnianych, amerykańskich, nowych doświadczeń !
Komentarze
Prześlij komentarz