Długo nie pisałam, a spowodowane to było wieloma, wyjątkowymi czynnikami, które miały miejsce w mojej najbliższej okolicy. Grand View wraca powoli do normalności po przejściu ogromnej burzy, której Minnesota doświadczyła w niedzielę po południu. Od kilku dni zbierało się na deszcz, było duszno i gorąco, nie przewidywaliśmy jednak, że ta dwugodzinna burza spowoduje tak ogromne zniszczenia! Akurat byłam w pracy, kiedy zaczął wiać silny wiatr i spadł deszcz, nastąpiła oficjalna ewakuacja. Internationalsi zostali ewakuowani na stołówkę, która mieści się w piwnicy, gościom zaś polecono zostanie w domach, a tych którzy znajdowali się na zewnątrz zebrano do restauracji mieszczącej się w piwnicy Gull Lake Center, czyli tam gdzie właśnie pracuję. Warunki pracy były ciężkie, nie było prądu, a co za tym idzie klimatyzacji i światła. Nie działała również kuchnia. Nie wiedzieliśmy ile taka sytuacja potrwa. Kiedy wydostałam się na zewnątrz lekko padał deszcz, jednak nadal nie było prądu na całym Grand View. Tylko główny budynek był zasilany przez agregaty, które dawały jedynie odrobinę światła. Rok temu podobna burza nawiedziła Grand View, ale wszystko wróciło do normy już następnego dnia. W tym roku zniszczenia były podwójne, a więc cywilizacja tak naprawdę powróciła dopiero po kilku dniach.
Filmy zrealizowane przez Ewę, która narażała swoje życie i gopro, aby uwiecznić te chwile :)
Po kilku godzinach powróciliśmy do domków i zaczęliśmy organizować swoje życie w ciemności :) Niektórzy nie byli jednak w stanie nawet dostać się do wewnątrz, gdyż drzwi zastawione były połamanymi gałęziami!
Filmik z ewakuacji poniżej :) Widać lekką panikę, leżące u naszych nóg drzewa i połamane gałęzie. Jak widać na parkingu stało dużo samochodów, z których większość nie przetrwała w całości. Na drugi dzień zobaczyliśmy pełno powybijanych szyb i zgniecionych dachów.
Filmy zrealizowane przez Ewę, która narażała swoje życie i gopro, aby uwiecznić te chwile :)
Po kilku godzinach powróciliśmy do domków i zaczęliśmy organizować swoje życie w ciemności :) Niektórzy nie byli jednak w stanie nawet dostać się do wewnątrz, gdyż drzwi zastawione były połamanymi gałęziami!
Madzia i Aga z prywatnym drzewem, które prawie zagościło w ich domku ;)
Na szczęście w grupie siła i wspólnie odsunęliśmy drzewo co pozwoliło dziewczynom dostać się do domku :) Pełni nadziei myśleliśmy, że ta sytuacja potrwa do rana. Niestety, po powrocie z pracy w poniedziałek prądu nadal nie było, a coraz częściej dochodziło do nas, że elektryczność pojawi się dopiero w okolicach weekendu. Tego dnia na kolacje jedliśmy pizzę z okolicznego baru, niestety kolejne dni przyniosły nam już tylko suchy prowiant. Dzięki temu przynajmniej dowiedzieliśmy się na ile sposobów można podać bułkę i sałatę :)
Aby skontaktować się z rodziną i światem jeździliśmy na rowerze do pobliskiego fast fooda, gdzie elektryczność działa w pełni :) Burza przyniosła również pozytywne skutki: spędziliśmy więcej czasu wspólnie, rozmawialiśmy, graliśmy w gry.
By Kreatywna Sonita :)
Zniszczone korty tenisowe.
Tak wyglądał krajobraz po przejściu burzy, filmiki zostały nagrane jeszcze w okresie kiedy nie mieliśmy prądu i wody. W tle słuchać cięcie piły mechanicznej, które towarzyszyło nam od rana do wieczora. A przy okazji zapraszam, na krótki spacer po Grand View :)
Ostatecznie na Grand View powalone zostało 200 drzew, a w okolicznej miejscowości 2000! Okoliczne resorty zostały zamknięte, a jeden z nich nawet na 2 tygodnie.
Co więcej, z powodu braku prądu nie działały również restauracje, dlatego wszyscy zatrudnieni w departamencie Food&Beverages mieli przymusowe wolne przez 4 dni. Wszystkie te dni pracowałam więc w innym departamencie: ogrodnictwo i prace porządkowe. Była to praca dla chętnych, jednak bez braku internetu i światła oraz ciągłym deszczu na zmianę ze słońcem, praca to dla mnie najlepsza rozrywka w takie dni :) Przez 4 dni sprzątaliśmy grand view po przejściu burzy tzn. grabiłam liście, przenosiłam gałęzie, zbierałam drzewo. Była to ciężka, fizyczna praca, w pełnym słońcu, aczkolwiek grand view dowoziło nam wodę, przekąski i słodkie napoje także nie możemy za bardzo narzekać :) Na szczęście wszystko wróciło już do normy, mamy wodę, prąd, a dzisiaj już wracam do pracy w swojej restauracji :)
Aby uratować chociaż część rzeczy z kuchni, podstawiona została ciężarówka - mroźna, do której musieliśmy przenieść całe jedzenie z głównej mroźni mieszczącej się w centralnym budynku.
Przewoźna mroźnia.
Aby przyspieszyć i ułatwić pracę, zebrano około 25 osób, które podwały sobie towar z rąk do rąk :) Czuliśmy się, jakbyśmy budowali coś wielkiego! Niemal przyszłość Grand View była w naszych rękach :)
Mam nadzieję, że tego lata już nie doświadczymy podobnego kataklizmu ! Nie brakowało nam internetu, a głównie wody i światła. Nie mogliśmy również zrobić prania. Przyzwyczailiśmy się jednak szybko to tej sytuacji, aczkolwiek życie w prawdziwej cywilizacji jest o wiele łatwiejsze, wygodniejsze i przyjemniejsze :)
Buziaki i pozdrowienia ze słonecznej DZIŚ Minnesoty! Kto wie, co przyniesie jutro. Minnesota weather może nas jeszcze nie jeden raz zaskoczyć :)
Komentarze
Prześlij komentarz