To co uwielbiam najbardziej podczas pracy w międzynarodowym środowisku to oczywiście poznawanie nowych smaków i konsumowanie lokalnych potraw ! Już podczas mojego pierwszego pobytu w USA miałam okazję spróbować kilku dań pochodzących z Tajwanu, Azerbejdżanu czy Węgier ( o czym pod linkiem klik ). Zdecydowanie jest to jedna z największych zalet podróżowania i poznawania ludzi z rozmaitych zakątków świata :) Już wtedy Węgierska kuchnia nie przypadła mi do gustu ze względu na jej ostry wydźwięk. Z reguły nie jestem specjalną fanką pikantnych dodatków. Kiedy w tym roku zostaliśmy zaproszeni na Węgierską kolację miałam pewne obawy, które ostatecznie okazały się bezpodstawne. Węgierskie jedzenie tym razem było wyśmienite, co więcej zaczerpnęliśmy odrobinę europejskiego klimatu i przez chwile zapomnieliśmy o ciężkiej, kalorycznej i mało wartościowej w składniki odżywcze, amerykańskiej kuchni :)
Nie jeden raz pisałam już o uprzejmości Lynn, jednej z managerek na resorcie :) Mimo tego, że nie ma dużego domu ( ale za to ogromny ogród ) organizuje rozmaite imprezy zapraszając na nie wszystkich internationalsów, bez wyjątku! Kilkakrotnie odwiedziliśmy ją na barbecue, tym razem odbyła się tam węgierska kolacja.
No to jedziemy !
Tradycyjna kuchnia węgierska bazuje na mięsie, warzywach oraz świeżym chlebie. Wszystko to oczywiście zagościło na stole podczas kolacji, w której uczestniczyliśmy. Dzięki pomocy Emese
poznałam nazwy, skład oraz sposób przyrządzenia tych potraw.
Nie jeden raz pisałam już o uprzejmości Lynn, jednej z managerek na resorcie :) Mimo tego, że nie ma dużego domu ( ale za to ogromny ogród ) organizuje rozmaite imprezy zapraszając na nie wszystkich internationalsów, bez wyjątku! Kilkakrotnie odwiedziliśmy ją na barbecue, tym razem odbyła się tam węgierska kolacja.
No to jedziemy !
Przygotowania :) Produkcja klusek, o których więcej poniżej.
Deser z Vivi, Anią i Reką.
Tradycyjna kuchnia węgierska bazuje na mięsie, warzywach oraz świeżym chlebie. Wszystko to oczywiście zagościło na stole podczas kolacji, w której uczestniczyliśmy. Dzięki pomocy Emese
poznałam nazwy, skład oraz sposób przyrządzenia tych potraw.
Nokedli orit's podobne do gnocchi - włoskiego makaronu. Ciasto przyrządzane jest z wody, jajek, mąki i soli. Za pomocą tarki ( co widać na zdjęciu powyżej ) tworzone są kluski, które wpadają bezpośrednio do wrzącej wody.
Efekt?
Drobne kluseczki, podobne do naszych polskich tzw. klusek lanych :)
Co więcej?
Pörkölt, czyli posiekana papryka i pomidory gotowane z wieprzowiną. Przypomina nic innego jak polski gulasz :) Powinien być ostry i płynny, przypominając zupę.
Nasi przyjaciele z Węgier nie zapomnieli również o wegetarianach, czyli między innymi o mnie. Przygotowano pyszną potrawkę z pieczarek w niespotykanym sosie. Razem z mizerią ze świeżych ogórków oraz białym chlebem typu bagietka smakowało wybornie. Zdecydowanie była to bardzo miła odskocznia od frytek i hamburgerów. Niestety dzięki temu, tęsknota za polskim jedzeniem wzrosła podwójnie.
Podsumowanie pierwszej części kolacji, czyli dań głównych, w krótkim filmiku. Widać jak bardzo nam wszystko smakowało. Zapraszam :)
Mniammm
A co tam masz? Daj trochę !
Omnonom
Czas na deser. Szerokie ale bardzo cienkie naleśniki podawane z dżemem, serem, kakao lub makiem.
Mrożący krew w żyłach najnowszy film na miarę Hollywood pt. "Prawdziwy naleśnik". Zapraszam na zwiastun.
Zdjęcia zrobione przez Petrę :)
Takie naleśniki również znajdziemy w Polsce. Można stwierdzić, że mamy ze sobą wiele wspólnego mimo tego, że nasze kraje są od siebie lekko oddalone, a nasze języki są całkowicie różne ( w porównaniu do naszych sąsiadów Czechów). Warto dodać, że typowym i narodowym daniem węgierskim jest także zupa rybna, która również bez wątpienia ma ciekawy smak. Mam nadzieję, że kiedy odwiedzę w końcu moich znajomych w Budapeszcie spróbuje innych dań oraz mój ulubiony langosz - charakterystyczny, pieczony na oleju placek, którego miałam okazję próbować w Polsce :)
Po napełnieniu brzuchów, szczęśliwi ruszyliśmy na dalszą część przyjęcia - karaoke, do którego próby odbywały się już w samochodzie!
Węgierski team, czyli gospodarze :)
Wieczór uważam, za bardzo udany. Na szczęście tego dnia miałam wolne popołudnie i mogłam je spędzić z innymi. Powoli szykujemy się również do polskiej kolacji, która nie może się obejść bez pierogów. Grono Polaków jest w tym roku bardzo liczne, także rąk do lepienia ciasta na pewno nie zabraknie :) Zgodnie typujemy również barszcz czerwony oraz ciasto drożdżowe na deser. Niestety z cudem graniczyłoby znalezienie zakwasu na żurek, także odstąpiliśmy od tej cennej ze względu na nasze zwyczaje zupy. Już nie mogę się doczekać, kiedy znowu stół uginał się będzie od zdrowej, smacznej i wartościowej żywności zamiast głęboko smażonych potraw.
Wracając do poprzedniego posta o skutkach tornado ( więcej tutaj link ), wspomnę tylko, że Grand View ( dzięki naszej pomocy ) szybko pozbierało się burzy i w tej chwili jest ona już tylko naszym odległym wspomnieniem :)
Gorące pozdrowienia z upalnej Minnesoty dla wszystkich w Polsce oraz przebywających obecnie w USA :)
Komentarze
Prześlij komentarz