W czwartek wieczorem wraz z Pauliną i Martą odebrałyśmy z dworca pierwszą osobę spoza Wrocławia. Nasza Katarzynka oficjalnie otworzyła GVL Reunion! Wieczorem dołączył do nas Mateusz i wspólnie wybraliśmy się na pierwsze tego weekendu piwo na mieście. Następnego dnia od rana oczekiwaliśmy przyjazdu pozostałych. Stół był suto zastawiony przez typowe polskie potrawy.
Obowiązkowy bigos zrobiony przez babcię Pacziny :)
Tradycyjne śledziki, które niestety nie smakowały naszym węgierskim gościom.
W oczekiwaniu :)
W końcu się doczekaliśmy !
Janka, Alexa, Enid i Tom po 8 godzinach drogi dotarli do Wrocławia. Zgodnie z tradycją przywitaliśmy ich chlebem, solą i kieliszkiem Krupnika.
Pierwsze wspólne zdjęcie.
W końcu razem :) Nie widzieliśmy się dokładnie dwa miesiące,a mieliśmy sobie wiele do powiedzenia. Na szczęście w dobie komputerów mamy stały kontakt na fcb i skypie. Mimo tego, żadne z komunikatorów nie zastąpi nam spotkań na żywo. Spędziliśmy razem 3 miesiące praktycznie 24/h, co pozwoliło nam się ze sobą bardzo zżyć. Po pierwszych rozmowach przyszedł czas na prezenty. Węgrzy przywieźli ich tradycyjny alkohol - Palinkę ( o której powstanie do dziś kłócą się z Rumunią ) oraz słodycze.
Palinka to smakowa wódka produkowana z rozmaitych owoców, posiadająca od 40 do 70%. Palinka wszystkim zasmakowała na tyle, że piliśmy ją przy każdej okazji i w każdym miejscu :)
Tego dnia dołączyła do nas jeszcze Sylwia i Paczina. Nie obyło się bez naszej ulubionej piosenki i charakterystycznego tańca, który był ulubionym podczas wakacji na GVL. Za pionierkę tej tradycji uznajemy Annę, która pierwszy raz puściła ją podczas mojej imprezy urodzinowej, o której więcej TUTAJ.
Na zakończenie dnia niewielką ekipą udaliśmy się do klubu. Musieliśmy oszczędzać jednak siły na kolejny dzień pełen wrażeń !
Prawie cała ekipa GVL we Wrocławiu ! :) Alexa,Janka, Enid, Kamil, Marcia, Sylwia, ja, Kasia, Paczina, Anna i Tom.
Z Alexą :) Zdjęcie prawie jak na Grand View :)
Tak wyglądamy we Wrocławiu, a tak ...w USA.
Pamiątkowe selfie.
Tak się cieszymy, że jesteśmy razem :)
Są i złotówki :)
Kolejnym miejscem, w którego kierunku zmierzaliśmy była Wyspa Słodowa. O tej porze roku Wyspa świeci pustkami, pogoda jednak dopisywała, dzięki czemu mogliśmy podziwiać piękny widok gmachu głównego Uniwersytetu Wrocławskiego. W tym miejscu również dokończyliśmy nasz przysmak. Każdy dostał po ostatnie dwa kieliszki węgierskiej Palinki.
Piękności :)
Palinka przy zachodzie słońca smakuje najlepiej :)
Na talerzach królował barszcz czerwony, pomidorowa, żurek w chlebie, pierogi, placki ziemniaczane, smażony ser a także schabowy ! Alexa okazała się fanką pierogów, zaś Tom postanowił zmierzyć się ze schabowym. Jako trunek zgodnie wybraliśmy piwo z wiśniami. Jedzenie było smaczne, a nasi goście zadowoleni. Po godzinie ruszyliśmy na rynek spotkać się z ostatnimi przybyszami tym razem z Poznania. Karolina i Mikołaj zamknęli ekipę tegorocznego Reunion.
Kiedy spotykaliśmy się wieczorami na Grand View często graliśmy w przywiezioną przez Seamusa z Irlandii, zabawę zumi zumi. I tym razem nie mogło jej zabraknąć.
Dzień zakończyliśmy na wspólnym wspominaniu wakacji, rozmowach, wznoszeniu toastów, a ostatecznie wrocławskim clubbingiem.
Połączenie na żywo z Meksykiem. Jacinto, niestety na odległość, ale również uczestniczył w GVL reunion! Mimo różnicy czasu udało się wznieść wspólny toast.
Chłopaki jak zwykle w szampańskim nastroju.
W niedzielę przed południem wszyscy ponownie się rozstaliśmy.Tom, Alexa, Janka i Enid wrócili do Budapesztu. Anna i Kasia do Łodzi, Kamil do Jeleniej Góry, a Karolina i Mikołaj do Poznania. Wrocławianie powrócili do swoich mieszkań i tym sposobem pierwszy, aczkolwiek nie ostatni GVL Reunion dobiegł końca! Mimo tak krótkiego czasu, spędziliśmy go bardzo intensywnie. Dodatkowo zrealizowaliśmy wszystko co wcześniej zaplanowaliśmy. Z sukcesem udało nam się zapoznać Węgrów z polskimi potrawami, obyczajami, a także pokazać im choćby cząstkę uroków Wrocławia. Wszyscy zgodnie uznaliśmy spotkanie za udane! Co więcej, wyznaczyliśmy kolejne miejsce i datę spotkania. 10 stycznia 2015r. w Budapeszcie ponownie spotka się drużyna Grand View Lodge.
Mimo tego iż każdy z nas żyje w totalnie innym świecie, mamy coś wspólnego co będzie nas łączyło na długo - żywe i trwałe wspomnienia.
Our lovely family. Love you guys!
Komentarze
Prześlij komentarz