Przejdź do głównej zawartości

Wiza :)

Tak jak pisałam w poprzednim poście, we wtorek - 1 kwietnia 2014 r. zostałam umówiona na rozmowę wizową w konsulacie USA w Krakowie. Równo o 5.00 wyruszyłam Polskim Busem do Krakowa, gdzie byłam już o 8.10. Wraz z dwoma koleżankami Pauliną i Gosią przechadzałyśmy się uliczkami Krakowa i powtarzałyśmy sobie w myślach odpowiedzi na pytania jakie mogą paść podczas rozmowy :) Jeśli chodzi o ubiór na ową rozmowę wizową, myślę ze należy ubrać się elegancko i schludnie. Ja miałam na sobie czarne spodnie, baletki, białą bluzkę i granatowy żakiet. Z moich obserwacji wynika, że pozostałe osoby były ubrane podobnie. Kolory raczej stonowane, ciemne, ubiór bardziej elegancki niż sportowy :)
Tego dnia pogoda dopisywała, było słonecznie, a co najważniejsze nie padało. Rok temu kiedy czekałam na rozmowę wizową pod konsulatem na dworze było niespełna 10 stopni, a z nieba lał siarczysty deszcz. Nie udało nam się dzięki temu nawet dojść na rynek. Tym razem było inaczej :) Dla potwierdzenia dodaję dwa zdjęcia, które udało mi się zrobić na krakowskim rynku. W tle widać słynne krakowskie sukiennice :) 



Kiedy wybiła godzina 10.30 udałyśmy się na spotkanie z przedstawicielką biura Camp Leaders - Magdą :) Na miejscu okazało się, że nie możemy wnieść do konsulatu nic poza niezbędnymi dokumentami. Z uwagi na to byłyśmy zmuszone zostawić nasze rzeczy w pobliskiej restauracji, gdzie koszt przechowania wynosił 5 zł. Kolejno zostały rozdane nam DSy, czyli potwierdzenia złożenia wniosku wizowego przez internet. Wówczas okazało się również, że na 26 osobową grupę, tylko dwie osoby starają się o wizę turystyczną : ja i Justyna. Zgodnie z wcześniejszymi wskazówkami miałyśmy ze sobą potwierdzenia wniosku wizowego dotyczącego wizy turystycznej i dowód wpłaty. Dodatkowo potrzebne były też indeksy i legitymacje studenckie. 

Kiedy wszyscy zainteresowani stawili się na miejscu, całą grupą udaliśmy się pod konsulat, gdzie naszym oczom ukazało się kilkadziesiąt innych osób, które również oczekiwały na rozmowę. Ostatecznie do konsulatu weszliśmy jako ostatni, czyli w okolicach godziny 13. Po pozytywnym przejściu zabezpieczających bramek doszliśmy do pomieszczenia, gdzie były dwa okienka i wywoływano nas po nazwisku. Kiedy nadeszła moja kolej okazało się, że zaistniały małe problemy dotyczące wizy turystycznej. Mimo tego iż miałyśmy ze sobą potrzebne dokumenty, dostałyśmy informacje, że powinnyśmy zalogować się do systemu jeszcze raz. Ani biuro ani my nie miałyśmy o tym pojęcia. W pewnym momencie byłam pewna, że będę musiała do Krakowa przyjechać jeszcze raz i odbyć osobną rozmowę w sprawie wizy turystycznej. Po prośbach Magdy i kilkunastu minutach oczekiwania, dostałyśmy zielone światło na jedną rozmowę w sprawie dwóch wiz. Byłam szczęśliwa, ale jednocześnie bardzo zdenerwowana. Na szczęście z uwagi na problemy przy okienku dostałyśmy z Justyną ostatnie numerki, więc podejrzewałyśmy że na rozmowę z konsulem wejdziemy na końcu. W nieoczekiwanym dla mnie momencie usłyszałam swoje nazwisko i numer okienka do którego powinnam podejść. Moim oczom ukazała się sympatycznie wyglądająca Pani konsul.

Rozmowa odbywała się po angielsku i trwała nieco dłużej niż w przypadku starania się tylko o jedną wizę - J1 ( pracowniczą ). Pani konsul zadała mi kilka podstawowych pytań : 

1. Gdzie byłam rok temu i jako kto pracowałam.
2. Gdzie podróżowałam i co zobaczyłam.
3. Czy moje wakacje były udane.
4. Gdzie jadę tym razem i na jakim stanowisku będę pracowała.
5. Co studiuję i na którym jestem roku.
6. Jakie są moje plany na przyszłość.
7. Czy znam swoje prawa, wymień kilka.
8. Jaki jest numer alarmowy.

Co do wizy turystycznej padały też pytania po co jest danej osobie wiza turystyczna, gdzie chce jechać i za co podróżować. Dodatkowo słyszałam również, że zadawano pytania o zarobki i zawód rodziców.  

Kiedy odpowiedziałam na wszystkie pytania Pani konsul poprosiła mnie o odcisku palców i wbiła mi pieczątkę oraz życzyła miłego dnia. Oznaczało to nic innego jak pozytywne zakończenie starania się o wizę. Posiadałam jednak małą obawę o to czy dostanę oby dwie wizy i na ile lat dostanę wizę turystyczną. Na szczęście na zwrot paszportu czekałam tylko kilka dni i tak w poniedziałek 7 kwietnia moim oczom ukazały się dwie wizy : 



Tak wyglądał mój paszport, który dostałam przy okienku w konsulacie. 

Wiza dzięki której będę mogła pracować ( J1 ) Wiza obowiązuje tylko do ostatniego dnia mojego kontraktu - 21 września 2014 r. Po tym dniu nie mogę podjąć pracy w USA legalnie. Jeśli złamię prawo i będę nadal pracowała,grozi mi nic innego jak deportacja do kraju i zakaz wjazdu na teren USA na ok. 10 lat.  Od tej daty mogę jednak przebywać do 30 dni w USA, co teoretycznie jest przeznaczone na zwiedzanie :) Według informacji z biura, mimo tego że teoretycznie mam te 30 dni, muszę wrócić do kraju nie później niż 30 września. Stąd moja wiza turystyczna, która pozwala mi zostać w Stanach dłużej :) 
Widnieje również data wydania wizy - 2 kwietnia 2014 r. oraz informacja na temat mojego sponsora wizowego, którym w tym roku jest IENA. 

 Na podstawie informacji, którą znalazłam w paszporcie wiza nie gwarantuje wjazdu na teren USA.



Oznacza to nic innego jak przypomnienie o rozmowie z inspektorem na lotnisku, który zadaje podobne pytania jak na rozmowie w konsulacie, zbiera odciski palców i skanuje siatkówkę oka, aby następnie wbić pieczątkę z datą kiedy przekraczamy terytorium USA. Na szczęście mnie owa informacja nie dotyczy, gdyż nie zdarzyło mi się przebywać na terenie Stanów dłużej niż powinnam. 

A teraz najważniejsze - wiza turystyczna! 


Kluczowym miejscem na tej wizie jest oczywiście data obowiązywania. Wydana 2 kwietnia 2014 r. obowiązuje do 31 marca 2024 r, a więc wiza została wydana na 10 lat ! :) Nie oznacza to iż mogę w USA zostać 10 lat, a jedynie fakt, że kiedy będę miała ochotę odwiedzić Stany w celach turystycznych, nie muszę starać się o nową wizę, dokonywać opłaty wizowej i przechodzić rozmów w konsulacie. Warto zaznaczyć jednak, że jest to wiza turystyczna, nie uprawnia ona do podjęcia legalnej pracy na terenie USA. Mogę do Stanów udać się jedynie na wycieczkę. Niemniej w tym roku potrzebna jest mi ona min. po to iż planuję odwiedzić sąsiednie kraje takie jak Kanada, Meksyk czy popłynąć na Bahama. Wiza pracownicza ( J1 ) uprawnia mnie tylko do pobytu na terenie USA, dzięki wizie turystycznej mogę swobodnie przekraczać granicę po czym powrócić na teren Stanów bez jakichkolwiek konsekwencji. Dodatkowo dzięki tej wizie mogę zostać dłużej  i tak bilet powrotny zarezerwowany mam dopiero na 15 października. Bardzo się cieszę, że starałam się o dwie wizy jednocześnie gdyż odbyłam tylko jedną rozmowę ( opłaty niestety musiałam wnieść dwie, gdzie jedna to ok 500 zł ), a zyskałam wizę na 10 lat. 

Mam nadzieję, że udało mi się krótko opisać jak wyglądała moja rozmowa wizowa. Jeśli ktoś miałby jakiekolwiek pytania, zawsze chętnie służę pomocą :) Buziaki :)




Komentarze

  1. Hej mam pytanie. Jak wygladało złożenie wniosku wizowego na turystyczną + j1 :) ?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Słoneczny patrol, czyli Santa Monica

Prosto z San Diego udaliśmy się do Los Angeles, gdzie spędziliśmy pierwszą noc. Kolejney dzień zapowiadał się przepięknie. Ani jednej chmurki na niebie, za to słońce nieźle przygrzewało. Korzystając z pogody i licząc, że tym razem ocean będzie cieplejszy udaliśmy się na jedną z pięknych plaż w Los Angeles, Santa Monica. Właściwie jest to nadbrzeżne miasto położone w zachodniej części Los Angeles. Podobnie jak San Diego od razu nas zachwyciło. Myślę, że najlepiej wspominam tą plażę, a zwiedziliśmy ich sporo. Plaża ta była również miejscem nagrywania popularnego serialu " Słoneczny patrol". Wygląda podobnie jak w intro, jednak była dużo mniej zatłoczona ( może z powodu końca sezonu ) :)  Słynna budka dla ratowników.  Chłopaki nabyli tą o to deskę do pływania, która to towarzyszyła nam do ostatniego dnia wyprawy. Ledwo zmieściła się do samochodu, ale był to za to nasz znak charakterystyczny. Od tej pory zostałam sama na plaży, bowiem ch

Rajska wyspa czy uboga stolica? Bahama !

Na Bahama znaleźliśmy się 3 października, gdzie przylecieliśmy z Miami. Wstaliśmy wcześnie rano, aby o 8.40 wylecieć na te egzotyczne wyspy, gdzie spędziliśmy 5 dni. Już po niespełna godzinie znaleźliśmy się w Nassau. Bahamas to państwo wyspiarskie na Oceanie Atlantyckim ze stolicą w Nassau, które znajduje się na wyspie New Providence, gdzie i my spędziliśmy te kilka dni. Bahamas praktycznie nie posiadają przemysłu, a głównym środkiem dochodu jest oczywiście turystyka, gdzie zatrudnionych jest ok. 66% ludności. Co ciekawe Bahamy posiadają najmłodszą wiekowo populację świata ( 50% nie przekroczyło jeszcze 30. roku życia ). Liczba mieszkańców to ponad 300 tys., a obowiązującą religią jest chrześcijaństwo. Przez pierwsze trzy dni mieszkaliśmy osobno. Sylwia i Mateusz na rajskiej wyspie - Paradise Island ja w centrum Nassau. Codziennym spacerkiem odwiedzałam Paradise Island z uwagi na piękną plażę. Dzięki temu na własnej skórze doświadczyłam zderzenia dwóch, całkowicie spr

Zakupy po amerykańsku :)

Kochani z uwagi na liczne obowiązki, zawiesiłam na małą chwilkę dodawanie wpisów. Mam nadzieję jednak, że nikt nie pomyślał, że ów blog przestał działać, nic podobnego :) Kiedy robiłam zakupy w amerykańskich sklepach od razu wiedziałam, że muszę o tym procesie opowiedzieć po powrocie :P Dlatego też postanowiłam zrobić małą dokumentację podczas wizyty w Walmarcie i oto jest wpis o zakupach po amerykańsku. W kilku wcześniejszych wpisach wspominałam już o szale zakupowym jaki dopadał nas w outletach. Dzisiaj będzie o zakupach spożywczych :) Możliwe, że niektórzy z Was słyszeli o najsłynniejszym w USA supermarkecie, w którym to amerykańskie rodziny robią zakupy. Mowa o Walmarcie, który wygląda mniej więcej tak :  lub tak : A tak wygląda ich główne logo i hasło.  Walmart to amerykańska sieć supermarketów założona w 1969 r. przez Sama Waltona. W 2010 r. zdobyła tytuł największego sprzedawcy detalicznego na świecie. Pod koniec 2008 r. Walmart zanotował czysty zysk w granic