Witam wszystkich nieco ponad miesiąc przed moim i zapewne Waszym wyjazdem :) Niedawno podsumowałam pobyt na resorcie krótkim filmikiem i zdjęciami, przyszedł czas aby światło dzienne ujrzały najlepsze filmiki z poprzednich wakacji. Pewien zwiastun ukazał się w poprzednim wpisie, do którego możecie zajrzeć klikając w link http://viewofamericaa.blogspot.com/2015/03/podsumowanie-pobytu-na-resorcie-2014.html.
Tego samego dnia nakręciliśmy kilka innych filmów, min. ten tuż po nauce języka polskiego. Ulubionym zajęciem było uczenie się wzajemnie języków. Oczywiście nie mogło obejść się bez żartów i tak często powtarzaliśmy słówka, których nie znaliśmy znaczeń lub co gorsza myśleliśmy, że znaczą coś całkowicie innego ! Mieliśmy z tego niezłą zabawę, a mina tego kto dowiedział się co dane słowo znaczy, można zaliczyć do tych z serii : miny bezcenne ;)
Jak widać, Viktor i Jacinto byli bardzo zdolnymi uczniami i szybko pojmowali podstawowe zasady języka polskiego :)
Filmików w pracy nagraliśmy niewiele, z uwagi na zakaz używania telefonów. Na szczęście kilka razy udało nam się przemycić telefon i uchwycić kilka zabawnych momentów. Równie tyle miały osoby pracujące na housekeepingu, filmiki zamieszczone poniżej pochodzą jednak głównie z departamentu Food&Beverages, czyli tam gdzie ja pracowałam ;)
Tak wyglądaliśmy w pracowniczych mundurkach jedząc śniadanie :)
Nasi przystojni mężczyźni Tom, Sonar i Vlad.
Podczas gdy Tom realizował projekt Happy zaprosił wszystkich do krótkiego tańca przy rytmach tej piosenki. Nie mogło więc obyć się bez Happy w pracowniczym mundurku. Wraz z Alexą godnie podjęłyśmy wyzwanie i wzięłyśmy udział w projekcie. Efekty? Zapraszam do obejrzenia!
Uwielbiałam pracować z Alexą, Janką i Joanną, wówczas nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Na salę wychodziłyśmy z kamienną twarzą i uśmiechem, gdy przekraczałyśmy próg zaplecza, pękałyśmy ze śmiechu. Dogadywałyśmy się świetnie, miałyśmy podobne poczucie humoru i niezwykłe pomysły, wzajemnie się napędzałyśmy i nie raz miałyśmy przez to problemy. Odbywałyśmy rozmowy z Tracy na ten temat, po kilku tygodniach niestety zmiany razem należały do rzadkości, jednak i te dni uważam za szalone. Połowa moich wspomnień z GVL związana jest z pracą i zabawnymi momentami w niej. Zebrałyśmy nawet całą masę zdań, a właściwie ich pomyłek używanych na przykład w rozmowie z gośćmi. Często nie byłyśmy mistrzami angielskiego, co powodowało masę zabawnych sytuacji.
Właściwie w każdy piątek i sobotę na GVL odbywały się wesela. Po skończonych śniadaniach, często musieliśmy zostawać dłużej i nakrywać na wieczorne przyjęcie. Zdarzało się, że przynoszony zostawał sprzęt nagłośnieniowy używany do późniejszych tańców. Pewnego dnia, odnaleźliśmy wśród niego mikrofon, który posłużył nam do zrealizowania filmiku, który nazwaliśmy Food&Beverages talk show :) Głównymi bohaterami są Cami, Vlad i Nimrod!
- Tell us something about..
- About
-Are they in love or not?
- Or :)
A tak z Janką pracowałyśmy na housekeepingu, gdzie czasami sobie dorabiałyśmy. Wtedy jeździłyśmy golfkartami z domku do domku które miałyśmy posprzątać. A oto efekt naszego przemieszczania się :)
Były też chwilę odpoczynku, miło spędzaliśmy czas nad jeziorem Gull Lake :)
A teraz coś do pośmiania się, czyli moja pierwsza gra w golfa :) Było już zabawnie podczas gry w baseball w tamtym roku, a teraz coś z innej dziedziny. To jak trzymam kij, kolejny hit, mało ludzi nie pozabijałam ;) Na szczęście Jacinto miał do mnie cierpliwość, najlepszy nauczyciel jakiego mogłam spotkać ! :) W golfa grałam jeszcze kilka razy, jednak nie jest to moja ulubiona dziedzina sportowa. Amerykanie uwielbiają ten sport, każdy szanujący się resort posiada minimum kilka pól golfowych. Właściwie ludzie głównie przyjeżdżają po to do Minnesoty, aby pograć właśnie w golfa. GVL posiadał kilka ogromnych pól golfowych, na których goście resortu zaczynali grać wcześnie rano, a kończyli późnym wieczorem. Gra w golfa uspokaja, można pobyć na świeżym powietrzu, porozmawiać i miło spędzić czas, jeśli mam jednak wybierać wolę tenisa, do którego również mieliśmy dostęp na Grand View.
Pozostając nadal w dziale sportu, zdecydowanie wolałam pływać na kajakach i paddle board. Efekt mojego i Sylwii wypłynięcia na środek jeziora widoczny poniżej. Przy okazji mogłyśmy podziwiać piękny zachód słońca :)
W poprzednim poście pisałam o urodzinach, który były szczególnymi okazjami do spotkań na GVL :) Wtedy powstawało najwięcej zdjęć i filmów. Nie ze wszystkich posiadam archiwum, jednak kilka udało się zachować :) Po kilku imprezach nauczyliśmy się nawet śpiewać sto lat w kilku językach i tak na moich urodzinach, które były przed ostatnie wszyscy razem śpiewaliśmy sto lat po polsku i węgiersku. Na urodzinach Deni sto lat zabrzmiało także po rumuńsku !
Na początek mój ulubiony, sentymentalny filmik, który strasznie mnie wzrusza i kiedy go oglądam przypominają mi się całe wakacje. Filmik został zrealizowany na urodzinach Deni we wrześniu. Na początku śpiewamy sto lat w kilku językach. Kiedy jedna osoba zaczyna klaskać i tańczyć, inne również się dołączają i tak na końcu wszyscy tańczą i śpiewają razem, co więcej na środku pokoju. Nie ma podziałów, właśnie na tym filmiku widać jak świetnie się dogadywaliśmy, właściwie bez słów, jak wszystko robiliśmy razem, jak mieliśmy wspólne pomysły i odczucia. Moment ten był dla mnie podsumowaniem całych wakacji.
I moje urodziny ;) O których pisałam już w nie jedym poście i nie raz wspominałam jaki był to dla mnie wyjątkowy i wzruszający czas.
Sto lat po polsku i węgiersku...
A także rumuńsku ( moje ulubione sto lat, gdyż uważam że jest najweselsze ze wszystkich :) )
Pozostając w tematyce spotkań grupowych,naszą ulubioną grą było zumi zumi. Ciężko mi jest tą grę opisać, sami musicie to zobaczyć :) Dodam tylko, że gra została przywieziona z Irlandii i świetnie się sprawdzała na imprezach. Co więcej, wróciliśmy do niej nawet podczas reunion we Wrocławiu.
Tymi niezwykłymi wspomnieniami kończę dzisiejszy wpis. Mam nadzieję, że ostatnimi dwoma postami choć trochę udało mi się przybliżyć te niezapomniane kilka miesięcy spędzone w Minnesocie :) To już ostatnie chwile, aby zakończyć to co spotkało mnie w 2014 roku. Nadszedł czas na otwarcie nowego rozdziału, czyli zbliżających się wakacji 2015! Już w kolejnym wpisie o przygotowaniach do wyjazdu oraz nieśmiało mogę dodać, że będą nowości na blogu ! Zapraszam więc serdecznie do odwiedzin i pamiętajcie....
Buziaki i do usłyszenia niebawem ! ;)
We wpisach podsumowujących pobyt na campie, również zamieściłam najsympatyczniejsze według mnie filmiki z wakacji 2013. Ten czas wydaje się tak odległy, ale dla mnie to wszystko działo się jakby wczoraj. Wciąż pamiętam każdą, tą zabawną i wzruszającą chwilę, co więcej często do nich powracam czytając wpisy z poprzedniego roku :) Link do najlepszych filmików zrealizowanych na campie - tutaj KLIK. Moim zdecydowanym faworytem jest ten, kręcony podczas naszej pierwszej gry w baseball, a przede wszystkim to jak trzymam kij baseballowy ;) Jeśli ktoś ma ochotę się pośmiać, to zapraszam ( znajdziecie go w linku powyżej ).
Zabawnych momentów z wakacji 2014 w żaden sposób nie da się zliczyć. Było ich tak wiele, że nie jestem w stanie ich wszystkich przywołać. Codziennie zdarzało się kilka śmiesznych sytuacji, niestety tylko część z nich została uwieczniona za pomocą kamer i aparatów, a kolejna część nadaje się do publikacji :) Jak już wspominałam pierwszy zabawny moment spotkał nas już na lotnisku ( czyli za nim jeszcze pojawiliśmy się na GVL ), kiedy to Viktor z Węgier zasnął, a my przez nieuwagę zostawiliśmy go ruszając w trzygodzinną podróż na resort. Pomyślałam wtedy, że te wakacje zapowiadają się doskonale :) Również i Wam polecam nagrywanie oraz robienie jak największej ilości zdjęć, aby po powrocie podzielić się nimi ze znajomymi/rodziną, ale przede wszystkim aby po kilku miesiącach czy latach z uśmiechem wracać do tych niezapomnianych chwil. Filmiki, które zamieściłam w tym poście są stosunkowo krótkie, także zachęcam do oglądania :)
Od czego innego można byłoby zacząć tego posta jak nie od początku :)Pierwszy filmik zrealizowany na Grand View Lodge minionego lata jest autorstwa Kamila. Mimo, tego że filmik jest wyjątkowo krótki padają tam najważniejsze słowa czyli, the first video here!
Zabawnych momentów z wakacji 2014 w żaden sposób nie da się zliczyć. Było ich tak wiele, że nie jestem w stanie ich wszystkich przywołać. Codziennie zdarzało się kilka śmiesznych sytuacji, niestety tylko część z nich została uwieczniona za pomocą kamer i aparatów, a kolejna część nadaje się do publikacji :) Jak już wspominałam pierwszy zabawny moment spotkał nas już na lotnisku ( czyli za nim jeszcze pojawiliśmy się na GVL ), kiedy to Viktor z Węgier zasnął, a my przez nieuwagę zostawiliśmy go ruszając w trzygodzinną podróż na resort. Pomyślałam wtedy, że te wakacje zapowiadają się doskonale :) Również i Wam polecam nagrywanie oraz robienie jak największej ilości zdjęć, aby po powrocie podzielić się nimi ze znajomymi/rodziną, ale przede wszystkim aby po kilku miesiącach czy latach z uśmiechem wracać do tych niezapomnianych chwil. Filmiki, które zamieściłam w tym poście są stosunkowo krótkie, także zachęcam do oglądania :)
Od czego innego można byłoby zacząć tego posta jak nie od początku :)Pierwszy filmik zrealizowany na Grand View Lodge minionego lata jest autorstwa Kamila. Mimo, tego że filmik jest wyjątkowo krótki padają tam najważniejsze słowa czyli, the first video here!
Tego samego dnia nakręciliśmy kilka innych filmów, min. ten tuż po nauce języka polskiego. Ulubionym zajęciem było uczenie się wzajemnie języków. Oczywiście nie mogło obejść się bez żartów i tak często powtarzaliśmy słówka, których nie znaliśmy znaczeń lub co gorsza myśleliśmy, że znaczą coś całkowicie innego ! Mieliśmy z tego niezłą zabawę, a mina tego kto dowiedział się co dane słowo znaczy, można zaliczyć do tych z serii : miny bezcenne ;)
Jak widać, Viktor i Jacinto byli bardzo zdolnymi uczniami i szybko pojmowali podstawowe zasady języka polskiego :)
Filmików w pracy nagraliśmy niewiele, z uwagi na zakaz używania telefonów. Na szczęście kilka razy udało nam się przemycić telefon i uchwycić kilka zabawnych momentów. Równie tyle miały osoby pracujące na housekeepingu, filmiki zamieszczone poniżej pochodzą jednak głównie z departamentu Food&Beverages, czyli tam gdzie ja pracowałam ;)
Tak wyglądaliśmy w pracowniczych mundurkach jedząc śniadanie :)
Nasi przystojni mężczyźni Tom, Sonar i Vlad.
Podczas gdy Tom realizował projekt Happy zaprosił wszystkich do krótkiego tańca przy rytmach tej piosenki. Nie mogło więc obyć się bez Happy w pracowniczym mundurku. Wraz z Alexą godnie podjęłyśmy wyzwanie i wzięłyśmy udział w projekcie. Efekty? Zapraszam do obejrzenia!
Uwielbiałam pracować z Alexą, Janką i Joanną, wówczas nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Na salę wychodziłyśmy z kamienną twarzą i uśmiechem, gdy przekraczałyśmy próg zaplecza, pękałyśmy ze śmiechu. Dogadywałyśmy się świetnie, miałyśmy podobne poczucie humoru i niezwykłe pomysły, wzajemnie się napędzałyśmy i nie raz miałyśmy przez to problemy. Odbywałyśmy rozmowy z Tracy na ten temat, po kilku tygodniach niestety zmiany razem należały do rzadkości, jednak i te dni uważam za szalone. Połowa moich wspomnień z GVL związana jest z pracą i zabawnymi momentami w niej. Zebrałyśmy nawet całą masę zdań, a właściwie ich pomyłek używanych na przykład w rozmowie z gośćmi. Często nie byłyśmy mistrzami angielskiego, co powodowało masę zabawnych sytuacji.
Właściwie w każdy piątek i sobotę na GVL odbywały się wesela. Po skończonych śniadaniach, często musieliśmy zostawać dłużej i nakrywać na wieczorne przyjęcie. Zdarzało się, że przynoszony zostawał sprzęt nagłośnieniowy używany do późniejszych tańców. Pewnego dnia, odnaleźliśmy wśród niego mikrofon, który posłużył nam do zrealizowania filmiku, który nazwaliśmy Food&Beverages talk show :) Głównymi bohaterami są Cami, Vlad i Nimrod!
- Tell us something about..
- About
-Are they in love or not?
- Or :)
A tak z Janką pracowałyśmy na housekeepingu, gdzie czasami sobie dorabiałyśmy. Wtedy jeździłyśmy golfkartami z domku do domku które miałyśmy posprzątać. A oto efekt naszego przemieszczania się :)
Były też chwilę odpoczynku, miło spędzaliśmy czas nad jeziorem Gull Lake :)
A teraz coś do pośmiania się, czyli moja pierwsza gra w golfa :) Było już zabawnie podczas gry w baseball w tamtym roku, a teraz coś z innej dziedziny. To jak trzymam kij, kolejny hit, mało ludzi nie pozabijałam ;) Na szczęście Jacinto miał do mnie cierpliwość, najlepszy nauczyciel jakiego mogłam spotkać ! :) W golfa grałam jeszcze kilka razy, jednak nie jest to moja ulubiona dziedzina sportowa. Amerykanie uwielbiają ten sport, każdy szanujący się resort posiada minimum kilka pól golfowych. Właściwie ludzie głównie przyjeżdżają po to do Minnesoty, aby pograć właśnie w golfa. GVL posiadał kilka ogromnych pól golfowych, na których goście resortu zaczynali grać wcześnie rano, a kończyli późnym wieczorem. Gra w golfa uspokaja, można pobyć na świeżym powietrzu, porozmawiać i miło spędzić czas, jeśli mam jednak wybierać wolę tenisa, do którego również mieliśmy dostęp na Grand View.
Pozostając nadal w dziale sportu, zdecydowanie wolałam pływać na kajakach i paddle board. Efekt mojego i Sylwii wypłynięcia na środek jeziora widoczny poniżej. Przy okazji mogłyśmy podziwiać piękny zachód słońca :)
W poprzednim poście pisałam o urodzinach, który były szczególnymi okazjami do spotkań na GVL :) Wtedy powstawało najwięcej zdjęć i filmów. Nie ze wszystkich posiadam archiwum, jednak kilka udało się zachować :) Po kilku imprezach nauczyliśmy się nawet śpiewać sto lat w kilku językach i tak na moich urodzinach, które były przed ostatnie wszyscy razem śpiewaliśmy sto lat po polsku i węgiersku. Na urodzinach Deni sto lat zabrzmiało także po rumuńsku !
Na początek mój ulubiony, sentymentalny filmik, który strasznie mnie wzrusza i kiedy go oglądam przypominają mi się całe wakacje. Filmik został zrealizowany na urodzinach Deni we wrześniu. Na początku śpiewamy sto lat w kilku językach. Kiedy jedna osoba zaczyna klaskać i tańczyć, inne również się dołączają i tak na końcu wszyscy tańczą i śpiewają razem, co więcej na środku pokoju. Nie ma podziałów, właśnie na tym filmiku widać jak świetnie się dogadywaliśmy, właściwie bez słów, jak wszystko robiliśmy razem, jak mieliśmy wspólne pomysły i odczucia. Moment ten był dla mnie podsumowaniem całych wakacji.
I moje urodziny ;) O których pisałam już w nie jedym poście i nie raz wspominałam jaki był to dla mnie wyjątkowy i wzruszający czas.
Sto lat po polsku i węgiersku...
A także rumuńsku ( moje ulubione sto lat, gdyż uważam że jest najweselsze ze wszystkich :) )
Pozostając w tematyce spotkań grupowych,naszą ulubioną grą było zumi zumi. Ciężko mi jest tą grę opisać, sami musicie to zobaczyć :) Dodam tylko, że gra została przywieziona z Irlandii i świetnie się sprawdzała na imprezach. Co więcej, wróciliśmy do niej nawet podczas reunion we Wrocławiu.
Tymi niezwykłymi wspomnieniami kończę dzisiejszy wpis. Mam nadzieję, że ostatnimi dwoma postami choć trochę udało mi się przybliżyć te niezapomniane kilka miesięcy spędzone w Minnesocie :) To już ostatnie chwile, aby zakończyć to co spotkało mnie w 2014 roku. Nadszedł czas na otwarcie nowego rozdziału, czyli zbliżających się wakacji 2015! Już w kolejnym wpisie o przygotowaniach do wyjazdu oraz nieśmiało mogę dodać, że będą nowości na blogu ! Zapraszam więc serdecznie do odwiedzin i pamiętajcie....
Buziaki i do usłyszenia niebawem ! ;)
Komentarze
Prześlij komentarz