Przejdź do głównej zawartości

W strefie klimatu tropikalnego, czyli Miami !

Cześć z Bahamas ! Trzy dni temu przylecieliśmy na Bahamas :) W piątek rano wyjechaliśmy wynajętym samochodem na lotnisko, aby tam rozstać się z Deni i w trójkę ruszyć na podbój tych cudownych wysp.  Miami zdecydowanie mnie zauroczyło. Niespodziewanie dodałam to miejsce do mojej listy ulubionych miast w USA , gdzie znalazło się już na trzecim miejscu zaraz za San Francisco i Nowym Jorkiem. Myślę, że jak na ilość miejsc, które odwiedziłam to miasto klasyfikuje się bardzo wysoko. Od pierwszego dnia kiedy wylądowałyśmy z Deni na lotnisku pogoda nam dopisywała. Już o poranku ( 8 rano ), kiedy przemieszczałyśmy się do hotelu, z nieba lał się ukrop, a termometr pokazywał 96 stopni Fahrenheita ! 




Wędrując z walizkami :) Na szczęście wysłałam swój bagaż do Polski i podróżuję tylko z podręcznym. Co za wygoda :) 


W Miami na lotnisku wszyscy mówili po hiszpańsku. Bardzo rzadko dane nam było usłyszeć angielski, a gdy zapytałam kogoś o drogę  do Metra  usłyszałam „ no english”. Zmęczone i zdezorientowane stwierdziłyśmy, że jest to zdecydowanie nie fair, że w USA nie możemy dogadać się w tak oczywistym języku jak angielski. Zdając się więc na intuicję zdecydowałyśmy  zaoszczędzić i zamiast taksówki złapać autobus, na który wydałyśmy jedyne 2$. Po 10 minutach byłyśmy już niedaleko naszego hotelu modląc się, aby nasz pokój był wolny i mogłyśmy się w nim zakwaterować ( po nocy spędzonej na lotnisku ). Nasz hotel mieścił się przy jednej z głównych ulic Miami Beach. Była to typowa sieciówka Days Inn. Jeden z najtańszych jaki znaleźliśmy ( za trzy noce każde z nas zapłaciło jedynie 50$ ) niespodziewanie opiewał dobrymi standardami i świetną lokalizacją. Rano budziło nas piękne słońce, aby po odsłonięciu rolet ujrzeć mieniący się ocean J Długo nie zapomnę tego widoku.


Ladies :) 



Po krótkiej drzemce ruszyłyśmy na przywitanie z plażą w Miami. Na zewnątrz było duszno i lekko kropił deszcz. Kiedy w hotelu pojawiła się Sylwia i Mateusz postanowiliśmy popływać przy zachodzie słońca. Woda była cudowna, ciepła i przejrzysta ( w porównaniu do Oceanu w Californii ).  



Nasze lobby






Sylwia




Mati


Ekipa z Miami <3


Widok na piękne niebo prosto z Oceanu :)


Od pierwszej chwili wszyscy pokochaliśmy to miejsce. Wieczorem udaliśmy się jeszcze na krótki spacer do sklepu i w dół Miami Beach. Wieczór był upalny. Tego dnia wszyscy zasnęliśmy jak kamień, aby kolejnego wcześnie rano wstać i cieszyć się pogodą. Wszyscy byliśmy zachwyceni i świetnie spędziliśmy przedpołudnie pływając i opalając się ( Mateusz spiekł się na raka, po czym w nocy szukał Panthenolu :D )









Patrzeć na świat przez różowe kółko :D 


Pocztówka z Miami 



Grand View Lodge w Miami 


Trochę 3D
















Tak nam dobrze było ! :) 

Ok. 4 postanowiliśmy zwiedzić Downtown Miami. Zapakowaliśmy się do miejscowego autobusu zatrzymującego się niedaleko hotelu ( bilet w cenie 2.25$ ), aby po  45 minutach znaleźć się na Downtown i zjeść pierwszy posiłek ( oczywiście w McDonald’s ). Spacerowaliśmy od punktu do punktu, które wcześniej zaplanowaliśmy aż trafiliśmy do miejscowego marketu Bayside.  W środku znaleźliśmy nasz ulubiony sklep Victoria Secret, w którym najpierw zrobiłyśmy zakupy. Następnie udaliśmy się w poszukiwaniu pamiątek. W Bayside znajdziemy zarówno kilka firmowych sklepów jak Gap, ale także prywatnie stragany z pamiątkami. Tam też kupiłam koszulkę dla brata ( pozdrawiam ) i kilka drobnych rzeczy.




Zdjęcie z palmą zawsze spoko 




Wesoły parkometr



Kiedy proszę Mateusza żeby zrobił mi zdjęcie odnajduję w moim aparacie przynajmniej 4 selfie :D 













Szczęśliwe po zakupach :) 






Następnie zmierzaliśmy ku Freedom Tower, która o tej porze dnia mieniła się różnymi kolorami. Znad Oceanu nadciągała wówczas burza. Zmieszane niebo z ciemnymi chmurami i błyskawicami wyglądało przepięknie.














 Kiedy minęliśmy Freedom Tower udaliśmy się ku Airlines Arena. Ku naszemu zaskoczeniu wiele osób również zmierzało w tym kierunku.
Uznaliśmy, że wkrótce odbędzie się mecz Miami Heat ( teraźniejsza, najlepsza drużyna koszykówki na świecie, do której należy Arena ). Z zaciekawieniem postanowiliśmy zapytać o cenę biletów, spodziewając się że nie będzie nas na nie stać. Nagle pewna kobieta zapytała nas czy potrzebujemy bilety, bo ma kilka za dużo i że są kompletnie za darmo. Miami Heat tego dnia grało w celach charytatywnych ( przeciwko rakowi ).
Ciągle nie dowierzając udaliśmy się z tłumem do środka, aby tam dostać różowe koszulki należące do organizacji walczącej z rakiem. Początkowo siedzieliśmy na balkonie, gdzie z góry widzieliśmy przebiegający mecz. Po przerwie przenieśliśmy się bliżej parkietu, gdzie zobaczyłam największe gwiazdy koszykówki na świecie i to całkowicie za darmo ! Do teraz nie mogę uwierzyć w nasze szczęście. Podekscytowani obejrzeliśmy mecz, aby o 22 udać się z powrotem do hotelu. 







Selfie na meczu zawsze spoko :)













Ostatniego już dnia w Miami wcześnie rano wypożyczyliśmy samochód i ruszyliśmy na podbój Key West. To miejsce również pozytywnie nas zaskoczyło. Na nieszczęście Pana u którego rezerwowałyśmy  samochód przez pomyłkę dostaliśmy vana zamiast zwykłego compacta ( w tej samej cenie ! ). Szczęście znów się do nas uśmiechnęło. Po chwili za kierownicą siedział już Mateusz, aby po 4 godzinach komfortowej  jazdy i wizycie w McDonald’s szczęśliwie dowieść nas na miejsce. Pogoda była dziwna, z każdym kilometrem się zmieniała. Raz świeciło słońce, a po chwili zaczynało mocno padać, grzmieć i błyskać.








Czasem deszcz


Czasem słońce


Obowiązkowa wizyta w McDonald's





Jest wygoda :)


Atrakcje na Key West





Droga na Key West prowadzi przez środek Oceanu. Widoki zachwycały.  Gdy w końcu dojechaliśmy postanowiliśmy zobaczyć te piękne plaże, o których słyszeliśmy. Wspólnie stwierdziliśmy jednak, że plaża w Miami bardziej nam się podobała, aczkolwiek ta na Key West też była niczego sobie.  Odnieśliśmy jednak wrażenie, że jest bardziej gorąco i sucho.




Takie chodziły po ulicach :) 







 Po 2 godzinach wylegiwania się pojechaliśmy zobaczyć Dom Ernesta Hemingwaya i najbardziej wysunięty punkt w USA oddalony jedynie o 90 mil od Kuby. Podobno, gdy przejrzystość jest dobra można zobaczyć stamtąd zarys Kuby.  Przemierzając drogę z auta natknęliśmy się na ogromnego legwana oraz kury i myszy skaczące po drzewach ! Roześmiani trzasnęliśmy sobie kilka pamiątkowych fotek, a następnie pojechaliśmy do centrum Key West, na najbardziej uczęszczaną przez turystów ulicę Lincoln Street. Tam zobaczyliśmy ogromny statek odpływając y ( możliwe, że na Bahamas  ) oraz kupiliśmy kilka drobnych pamiątek na okolicznych straganach. W porcie podziwialiśmy  również przepiękny zachód słońca.





















 Niestety ok. 7.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną ponieważ kolejnego dnia już o 8.30 wylatywaliśmy na Bahamas. 


W drodze powrotnej samochód prowadziła Sylwia :)



Po spakowaniu się i krótkiej drzemce ( 3 godziny ) wstaliśmy o 5.30 i ruszyliśmy wynajętym samochodem na lotnisko.  Równo o 8.40 w trójkę wylecieliśmy na Bahamas, aby po 50 minutach znaleźć się w Nassau.
Podsumowując Miami pozytywnie mnie zaskoczyło ze wszystkich stron. Pogoda była wyśmienita, woda w Oceanie cudowna. Po tych 4 miesiącach pracy zregenerowałam się już po pierwszym dniu spędzonym tam. Moje serce ciągle jest w Nowym Jorku i San Francisco jednak Miami również zajmuje wyjątkowe w nim miejsce.  Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę. Z czystym sumieniem mogę dodać to miejsce do listy miast, do których z przyjemnością będę wracać jeśli tylko będę miała możliwość.
Pozdrawiam z bardziej upalnego Nassau, gdzie już zdążyłam się spiec czekoladkę J Wiem, że w Polsce teraz pogoda nie jest równie piękna jak tutaj, aczkolwiek słyszałam, ze w tym roku jesień nie jest wcale taka najgorsza.  Wciąż nie mogę uwierzyć, że moja przygoda z Grand View dobiegła końca i że już niebawem wracam do Polski ! Tymczasem pozostaje mi się cieszyć pogodą i wciąż czekać na wizytę w Nowym Jorku, gdzie doświadczę uprzejmości Tomasza, którego serdecznie pozdrawiam i ściskam i mówię do zobaczenia wkrótce.
Tymczasem z Nassau :  wpis o Bahamas już niebawem ! J Buziaki! 



Z samolotu :)



Tymczasem z Nassau :  wpis o Bahamas już niebawem ! J Buziaki! 

Komentarze

  1. ZAZDROSZCZĘ :D Super sprawa! I jakie widoki.
    Będę sobie wracać do tych zdjęć zimą haha :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Słoneczny patrol, czyli Santa Monica

Prosto z San Diego udaliśmy się do Los Angeles, gdzie spędziliśmy pierwszą noc. Kolejney dzień zapowiadał się przepięknie. Ani jednej chmurki na niebie, za to słońce nieźle przygrzewało. Korzystając z pogody i licząc, że tym razem ocean będzie cieplejszy udaliśmy się na jedną z pięknych plaż w Los Angeles, Santa Monica. Właściwie jest to nadbrzeżne miasto położone w zachodniej części Los Angeles. Podobnie jak San Diego od razu nas zachwyciło. Myślę, że najlepiej wspominam tą plażę, a zwiedziliśmy ich sporo. Plaża ta była również miejscem nagrywania popularnego serialu " Słoneczny patrol". Wygląda podobnie jak w intro, jednak była dużo mniej zatłoczona ( może z powodu końca sezonu ) :)  Słynna budka dla ratowników.  Chłopaki nabyli tą o to deskę do pływania, która to towarzyszyła nam do ostatniego dnia wyprawy. Ledwo zmieściła się do samochodu, ale był to za to nasz znak charakterystyczny. Od tej pory zostałam sama na plaży, bowiem ch

Rajska wyspa czy uboga stolica? Bahama !

Na Bahama znaleźliśmy się 3 października, gdzie przylecieliśmy z Miami. Wstaliśmy wcześnie rano, aby o 8.40 wylecieć na te egzotyczne wyspy, gdzie spędziliśmy 5 dni. Już po niespełna godzinie znaleźliśmy się w Nassau. Bahamas to państwo wyspiarskie na Oceanie Atlantyckim ze stolicą w Nassau, które znajduje się na wyspie New Providence, gdzie i my spędziliśmy te kilka dni. Bahamas praktycznie nie posiadają przemysłu, a głównym środkiem dochodu jest oczywiście turystyka, gdzie zatrudnionych jest ok. 66% ludności. Co ciekawe Bahamy posiadają najmłodszą wiekowo populację świata ( 50% nie przekroczyło jeszcze 30. roku życia ). Liczba mieszkańców to ponad 300 tys., a obowiązującą religią jest chrześcijaństwo. Przez pierwsze trzy dni mieszkaliśmy osobno. Sylwia i Mateusz na rajskiej wyspie - Paradise Island ja w centrum Nassau. Codziennym spacerkiem odwiedzałam Paradise Island z uwagi na piękną plażę. Dzięki temu na własnej skórze doświadczyłam zderzenia dwóch, całkowicie spr

Zakupy po amerykańsku :)

Kochani z uwagi na liczne obowiązki, zawiesiłam na małą chwilkę dodawanie wpisów. Mam nadzieję jednak, że nikt nie pomyślał, że ów blog przestał działać, nic podobnego :) Kiedy robiłam zakupy w amerykańskich sklepach od razu wiedziałam, że muszę o tym procesie opowiedzieć po powrocie :P Dlatego też postanowiłam zrobić małą dokumentację podczas wizyty w Walmarcie i oto jest wpis o zakupach po amerykańsku. W kilku wcześniejszych wpisach wspominałam już o szale zakupowym jaki dopadał nas w outletach. Dzisiaj będzie o zakupach spożywczych :) Możliwe, że niektórzy z Was słyszeli o najsłynniejszym w USA supermarkecie, w którym to amerykańskie rodziny robią zakupy. Mowa o Walmarcie, który wygląda mniej więcej tak :  lub tak : A tak wygląda ich główne logo i hasło.  Walmart to amerykańska sieć supermarketów założona w 1969 r. przez Sama Waltona. W 2010 r. zdobyła tytuł największego sprzedawcy detalicznego na świecie. Pod koniec 2008 r. Walmart zanotował czysty zysk w granic